Poradnik cz. 4

Uzyskanie kserokopii ma też znaczenie praktyczne. Urzędnik z dużym prawdopodobieństwem zrobi w odpisie jakiś błąd. Szczególnie jeśli będą to akty z okresów zaborów, a więc obcojęzyczne (rosyjski, niemiecki). Potem dojdzie jeszcze łacina. Tak, tak - takie też spotkacie. W moich pierwszych 4 aktach dwóch urzędników popełniło 6 błędów. Niemożliwe? Możliwe i prawdziwe. Za co zatem płacimy? Za odpis zupełny i szansę zrobienia kserokopii oryginału aktu.

USC zrobiony odpis przesyła, ale nie na nasz adres domowy, a do naszego (rejonowego) USC. Tam trzeba pofatygować się osobiście, wylegitymować się i odebrać odpis. To rodzi pewne komplikacje w kwestii kserokopii, bo grozi nadmierną ciekawością urzędnika z naszego USC. Zwykle jednak nie mieszają się oni do działań kolegów/koleżanek po fachu. Taka zawodowa solidarność. Po powrocie do domu, jeśli tylko to możliwe, od razu zeskanujmy naszą zdobycz. Odpis i kserokopia niech powędrują w bezpieczne miejsce (teczka, segregator, itp.), a my posługujmy się ich komputerowymi kopiami.

Popatrzmy, zatem na zrobioną przez urzędnika kserokopię aktu urodzenia Genowefy i sporządzony na jego podstawie odpis zupełny. Z dokumentów usunięto dane umożliwiające identyfikację miejsca, osoby i urzędu. Akt pochodzi z 1906 r., a więc okresu zaborów, dlatego pisany jest po rosyjsku, co już wystarczyło, by urzędnik popełnił błąd.

Jakby tego było mało, to na odpisie zupełnym nie znalazła się żadna adnotacja o dopiskach, chociaż wyraźnie poproszono o to w podaniu. A są to bardzo ważne informacje: data i miejscu ślubu Genowefy oraz imię i nazwisko jej męża. Jest to konkretny punkt wyjścia do dalszych poszukiwań.

Wniosek? Zawsze walczyć o kserokopię!!! Jeśli się rzeczywiście nie da, to przynajmniej domagać się okazania księgi - tego nie mogą odmówić.

Co daje nam otrzymany akt? Ano bardzo wiele - kolejną gałąź na naszym drzewie. Mamy przecież "czarno na białym" imiona i nazwiska naszych pradziadków. Mamy ich wiek (uwaga - tylko przybliżony!), więc możemy oszacować datę ich urodzenia i zacząć szukać odpowiadających mu aktów. W podobny sposób możemy określić przedział czasowy, w którym wzięli ślub i zacząć szukać aktu ślubu. A z nich poznamy dokładne daty i miejsca urodzenia naszych pradziadków oraz kolejne informacje, tym razem już na temat prapradziadków. To pozwoli nam... itd., itd., itd.

Zauważmy jednak, że już kolejny krok zaprowadzi nas w czasy przed 1906 rokiem. Tym samym opuścimy 100 letni okres ochronny dla dokumentów USC i przeniesiemy się w czasy, z których dokumenty spoczywają w Archiwach Państwowych. Tam nie będziemy zdani na łaskę urzędnika, ponieważ dostęp do Archiwów jest bezpłatny i właściwie ograniczony jedynie stanem dokumentów - jeżeli będzie zły, to nam ich nie dadzą do wglądu. W przypadku XIX-wiecznych ksiąg stanu cywilnego zdarza się to jednak dość rzadko.

Dlaczego XIX wiecznych? Ponieważ w 1808 roku w Księstwie Warszawskim został wprowadzony tzw. Kodeks Napoleona, którego wymierną dla genealogów korzyścią było powstanie opisowego i bardzo szczegółowego w treści zapisu danych metrykalnych. Tym samym sięgnięcie do tego okresu jest stosunkowo proste i wymaga jedynie chęci. A przecież jest to 200 lat historii Twojej rodziny i około 10 pokoleń Twoich przodków! Na co więc czekać? Pora wybrać się do archiwum, o czym mówi trzecia część naszego poradnika.

I to na razie KONIEC.